Zespół Tourette’a znany jest przede wszystkim jako choroba, która zmusza chorego do powtarzania wulgaryzmów, tymczasem jest to jedynie jeden z objawów tego kłopotliwego schorzenia. Chorzy często nie są na początku świadomi swoich tików, a zwracanie na nich uwagi dodatkowo potęguje objawy choroby. Niestety, jest to jednostka nieuleczalna i wrodzona, dlatego jedyną nadzieją jest nauczyć się z nią żyć.
Czym jest zespół Tourette’a?
Zespół Tourette’a to jednostka chorobowa polegająca na istnieniu całego zestawu tików nerwowych, które uniemożliwiają choremu normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Jest to zaburzenie natury neurologicznej, bardzo często genetycznie wrodzone, jednak do dziś nie wiadomo, w jaki sposób dziedziczone.
Choroba w większości przypadków dotyka przede wszystkim chłopców – trzy razy częściej niż dziewczynek. Praktycznie zawsze pojawia się u osób około 7 roku życia, choć w niektórych przypadkach pierwsze objawy obserwuje się już około 2 roku życia albo o wiele później – około rozpoczęcia etapu dorastania, aż do 15 roku życia. Zespół Tourette’a jest chorobą wrodzoną, dlatego nie da się go całkowicie usunąć z organizmu.
Objawy zespołu Tourette’a
Zespół Tourette’a objawia się różnie u różnych chorych. Na znaną wielu osobom i kojarzoną z tą chorobą koprolalię cierpi jedynie ok. 10% chorych – dochodzi wówczas do głośnego powtarzania słów uważanych powszechnie za wulgarne. U innych chorych pojawiają się pojedyncze albo złożone układy tików nerwowych, które przejawiają się ruchowo oraz wokalnie. Może to być więc zarówno nałogowe mruganie oczami, poruszanie rękami, dotykanie siebie oraz osób obcych, jak również powtarzanie zasłyszanych zdań albo rzeczy, które chory dopiero co wypowiedział.
Trudność w chorobie tej nie polega jednak tylko na fakcie, że objawy występują. Społeczeństwo odbiera osoby z zespołem Tourette’a jako niezrównoważone, niebezpieczne czy czasami wręcz szalone. Wykluczenie społeczne jest jednym z problemów, z którym musi poradzić sobie chory – zwłaszcza, że zwracanie uwagi na jego zachowanie potęguje objawy choroby.
Leczenie zespołu Tourette’a
Zespół Tourette’a leczy się na wielu poziomach. Podstawowe leczenie dotyczy przede wszystkim opanowania tików i opiera się na terapii psychologicznej. Chory od najmłodszych lat jest uczony, w jaki sposób poradzić sobie z emocjami, które serwuje mu otoczenie w taki sposób, aby nie nasilić objawów choroby. Wdrażane są treningi relaksacyjne, które w dużej mierze pozwalają opanować prostsze tiki nerwowe. Istotne jest, aby chory pozostawał pod stałą opieką psychologa, jako że choroba często rozwija się i dołączają do niej nowe objawy – wówczas leczenie skupione jest na ich minimalizowaniu. Często jest to np. terapia pomagająca w opanowaniu i opóźnieniu występowania tików albo ucząca, jak zastępować tiki nieakceptowane społecznie na mniej zauważalne.
W bardzo ciężkich przypadkach, gdy leczenie psychologiczne nie przynosi efektów, stosuje się farmakoterapię. Jest ona jednak preferowana jako rozwiązanie tymczasowe, głównie ze względu na efekty uboczne leków.
Raz jechałem autobusem z matką z takim chorym i powiem wam, że to wygląda tragiczna. Nagłe krzyki, co kilka minut jakieś słowa, na póła autobusu… Atak przy zespole Tourette’a to jakiś kosmos. Ludzie widzieli, że ten mały jest chory, ale i tak reagowali złością, zniecierpliwieniem itd. Współczuję rodzicom, których dzieci na to chorują, bez słów przesady: niosą oni ogromny krzyż.
No to nie piszcie bajek jaka to Polska jest tolerancyjna i otwarta na innych. Skoro objawy choroby, o której każdy na pierwszy rzut oka wie, że jest chorobą psychiczną, (bo jak dziecko siedzi spokojnie i co chwilę wybucha na kilka sekund, to od razu widać, że to choroba psychiczna) wywołują gniew pasażerów autobusu to nie tylko zespół Tourette’a długo jeszcze będzie denerwował to nasze jaśnie oświecone społeczeństwo.